piątek, 30 listopada 2012

przez cały wczorajszy wieczór i sporą część dzisiejszego dnia byłam bardzo pochłonięta czytaniem, nie przepadam jak mi wówczas coś przeszkadza... rano siedzę w najlepsze i mój brzuch zaczyna: "roooarrr!! daj jeść!" 
śniadanie: (na oko 400kcal)
jajka sadzone, skwarki, pomidor
(fried eggs, pork greaves, tomato)

myślałam, że będzie spokój na jakiś czas, zleciały ledwo 3h i znowu "roooaRR!", nawet herbata go nie zagłuszyła - więc dosadziłam czymś tłustszym, (ale wyszło też około 400kcal)
boczek, pomidor
(bacon, tomato)

później miałam już święty spokój i mogłam czytać do woli :) poza tym od wczoraj łazi za mną rosół, taki prawdziwy, aromatyczny, z kurki i warzyw - po prostu najlepszy, więc dzisiaj staram się dorównać mojej mamie - a spróbuję co mi wyszło dopiero za godzinę ;)

rosół z kury
(chicken broth)


jeszcze zjadłam sadzone z ogórkiem kiszonym...dziś coś bardzo mało warzyw, na kolację dorzucę ich więcej :)

 jeśli ktoś zastanawia się dlaczego jest tak tłusto? to tak ma właśnie być, skoro ograniczam węglowodany to energię muszę pozyskiwać z innego źródła - którym w tej diecie jest tłuszcz

czwartek, 29 listopada 2012

podsumowanie 3 miesięcy odchudzania

muszę powiedzieć, że dogoniłam swój pierwszy rekord w długości odchudzania - 3 miesiące - dłużej nigdy się nie odchudzałam, już kiedyś pisałam, moje diety po tamtym rekordzie zawsze kończyły się na 3-5 tygodniu, więc to tym bardziej duży sukces, z którego jestem zadowolona :)

dietę zaczęłam 29 sierpnia 2012 r. po około tygodniu czy dwóch z limitu 1500kcal, zmieniłam ją na niskowęglowodanową gdzie tak naprawdę ciężko kalorycznością dobić do 2000

we wrześniu schudłam: 7,3kg
w październiku: 4kg
w listopadzie: 3,9kg
łącznie: 15,2kg

dodatkowo ostatnio robiłam sobie badanie krwi (morfologia) i wszystko jest dobrze, jedynie hematokryt (stosunek wszystkich elementów morfotycznych krwi do całej objętości) miałam 0,1% poniżej normy, więc tak naprawdę krzywda mi się nie dzieje i jak już odpisałam na jeden komentarz, w drugiej połowie grudnia planuję zrobić dodatkowo lipidogram...

a co do dzisiejszego jedzenia
śniadanie: udko kurczaka, awokado, ogórek, pomidor (zdjęcie brzydkie wyszło więc nie wrzucam ;o)
obiad: nigdy nie wiem jak przetłumaczyć 'kotlety mielone' na angielski
kotlety mielone (mięso mielone, jajko, cebula, przyprawy), ogórek, papryka, pomidor
(hamburgers (ground meat, egg, onion, spices), cucumber, pepper, tomato)

kaloryczność obu dań jest w granicach 1000kcal, jeszcze czeka mnie kolacja... do tej pory zjadłam około 50g białka, przynajmniej tak mi pokazał kalkulator (zapotrzebowanie na białko można wyliczyć: od 0,8 do 1,0g na kilogram masy ciała) lub więcej, w zależności od wagi, wzrostu, wieku, aktywności fizycznej...

środa, 28 listopada 2012

fotomenu - same pyszności!

dzisiaj przez cały dzień praktycznie siedziałam w domu i zjadłam sporo, wbrew pozorom niskokalorycznych (dla mnie) posiłków, ale jakich dobrych :D jakby kogoś ciekawiło to zamieszczam ich kaloryczność

śniadanie: 300kcal
jajko sadzone, majonez, słodka papryka
(fried egg, mayonnaise, sweet pepper)

posiłek 2: został mi ostatni mały kawałek golonki / 350kcal
golonka, ogórek, pomidor, żółta papryka
(pork knuckle, cucumber, tomato, yellow pepper)

posiłek 3: to cudo robiłam pierwszy raz w życiu i nie spodziewałam się, że będzie takie dobre! 250kcal
brukselka z boczkiem
(brussels sprouts with bacon)

podjadłam jeszcze kawałek żółtego sera oraz wypiłam kawę z mlekiem, ale jeszcze pewnie otworzę sobie kokosa lub zjem inną dobroć ;) naprawdę, jedzenie takich rzeczy sprawia mi tyle radości, że aż jestem w szoku! :D
z ćwiczeń standardowo przysiady/squaty i spacery z psem, więc nie szalałam
jutro z wielką przyjemnością zrobię podsumowanie trzech miesięcy odchudzania :)

wtorek, 27 listopada 2012

na śniadanie wypiłam (pożal się boże), kawę z mlekiem ;)
a to śniadanie które zrobiłam dla R.
jajka sadzone, boczek, pomidor 
(fried eggs, bacon, tomato)

wczesny obiad:
golonka, brukselka, żółta papryka
(pork knuckle, brussels sprouts, yellow pepper)

2h po obiedzie zjadłam talerz surówki z kapusty, co do kolacji to nie mam pomysłów ;o poza tym odnośnie przysiadowego wyzwania - zmieniam je na własne serie (mniej przysiadów ale długo je trzymam) i będę robiła je codziennie, bo właśnie ta codzienność jest dla mnie wyzwaniem... i mam sporo energii więc poćwiczę dziś ręce/ramiona z tym cudem (moje waży 5kg)


poniedziałek, 26 listopada 2012

będąc wczoraj u rodziców, siostra zaproponowała mi pójście do krwiodawstwa oddać krew i ja bardzo chętnie się zgodziłam, ale mogłam poczekać z jeden dzień i zdecydowanie zjeść więcej... bo historia powtórzyła się z poprzednią, wyniki były tak naprawdę minimalnie za niskie... w każdym razie może pójdę za miesiąc - jedyny plus jest taki, że miałam zrobione pełne badanie krwi, za darmo i od ręki

później jechałam na drugą część miasta odebrać dyplom, ale że zapomniałam książeczki zdrowia wróciłam się do domu, okropnie głodna i zmarznięta...

...zjadłam sadzone z surówką:

na śniadanie wypiłam dwa łyki śmietanki, trochę migdałów + migdały na mieście
na obiad: kawałek golonki + brukselka
dodatkowo witaminy rozpuszczalne / nie mam pojęcia ile to wszystko ma kalorii... a zresztą nic poza dietę nie wyszło...

niedziela, 25 listopada 2012

miła i niby leniwa niedziela

wstałam o 7:30, sporo się dziś też nasprzątałam, mimo brzydkiej pogody mam całkiem udany dzień :) jedynie ból kolana utrudnia mi życie i robienie squatów...

śniadanie: sadzone, pomidor, można się też paru skwarek dopatrzyć ;)

2 posiłek: uwielbiam surówkę z białej kapusty!!! a ta wyszła mi nieziemsko dobra, mimo beznadziejnego oleju który powinnam wyrzucić a nie trzymać i kupić w końcu oliwę z oliwek i olej lniany... ale i tak dobra jest :D (kapusta, marchew, sól, koperek, ocet jabłkowy, olej)

obiad: sadzone, boczek, pomidor (dużo smaczniejsza wersja jajka w porównaniu z wczorajszą kolacją)

na kolację pewnie zjem tej surówki :), wczoraj jeszcze dopchnęłam wiórkami kokosowymi, a dziś na wadze 800g mniej! i 200g dzieli mnie od 15kg normalnie cuda się dzieją :D

i kilka internetowych 'ciekawostek':



sobota, 24 listopada 2012

tak na szybko bo to od jutra!!!


co Wy na to? ja je robię i lubię, uda są od nich jak skały! więc bardzo chętnie dołączę do tego wyzwania!



nigdy nie wiem jaki nadać tytuł notce...

śniadanie: makrela wędzona

obiad taki sam jak wczoraj
w międzyczasie: 90% kakao, wedla... podjadam ją pewnie tylko dlatego, że leży na biurku... gdy była w kuchni nie jadłam jej miesiąc / 17g węglowodanów na 100g czekolady.. w każdym razie nie da się zjeść więcej na raz jak dwie kostki ;o i tyle właśnie dzisiaj zjadłam

najnudniejsza dietetyczna kolacja na świecie:

mało kalorii, mało węgli, pewnie wieczorem podbiję warzywami lub kokosem... jedyne "ćwiczenia" jakie dzisiaj wykonałam to pograłam trochę z psem w piłkę nożną, fakt faktem pies się bardziej nabiegał niż ja ;p

piątek, 23 listopada 2012

marudnie

przy krótkich ćwiczeniach na nogi obciążyłam kolano, które zaczęło mnie strasznie boleć, to też odpuściłam sobie resztę ćwiczeń i położyłam się... niedługo potem zrobiło mi się zimno, więc wzięłam prysznic i poszłam spać, niedawno wstałam... w planach mam jakiś film i dalsze spanie, normalnie piątkowy wieczór jak u starej baby ;p

od dwóch dni jajek nie jadłam... powinnam do nich jutro wrócić

obiad: odgrzana golonka z wczoraj, warzywa

kolacja: brokuły z masłem... taka góra jedzenia a nawet nie ma 300kcal

wstawię cebulę do szklanki z wodą... mam ochotę na szczypiorek

czwartek, 22 listopada 2012

mam wrażenie, że dzisiaj nic tylko podjadam... nie wiem czy to kompensacja po ćwiczeniach...
poza tym kalkulator internetowy wyliczył mi, żebym chudła kilogram tygodniowo - powinnam spożywać około 1000kcal/dzień, albo codziennie bardzo intensywnie ćwiczyć i spalać dodatkowo 500kcal... dobrze by było jakoś to wyśrodkować...


przekąska:  czekając na obiad zrobiłam bitą śmietanę (50g) z malinami (20g) i migdałami (5g) - mikro porcja bo wszystko mieści się w filiżance ~200kcal, 5g węgli... ten "deser" nawet słodki nie był ;) wiedziałam dobrze że stewia zepsuje cały smak...

obiad: golonka, warzywa (wygląda na sporą, ale większość to kość, poza tym i tak całej nie zjadłam)

ale jest miła wiadomość - spadło kolejne 200g więc łącznie 14kg za mną!

środa, 21 listopada 2012

nic specjalnego dzisiaj nie gotowałam, na śniadanie zjadłam to co wczoraj na obiad + świeże warzywa, później kawałek sera i dużą marchewkę czekając na skrzydełka z kurczaka - mogę powiedzieć, że jest to dla mnie pewnego rodzaju 'comfort food' podobnie jak carbonara...


poza tym mam ochotę na trochę więcej węglowodanów, więc jutro wrzucę coś smacznego :)
no i w końcu poćwiczyłam, oby leń już nie wracał ;)

wtorek, 20 listopada 2012

jak ten dzień szybko zleciał!

śniadanie zjadłam u siostry, sadzone z kiełbaską + kawa z mlekiem, wgrałam jej trochę programów, obejrzałyśmy film, było miło ;)
2 posiłek (bo nawet nie wiem jak to nazwać) trochę kokosa - ten był wyjątkowo trudny do zjedzenia i mało słodki

obiadokolacja:  2 mielone, brukselka / razem nie smakują tak dobrze, do mięsa bardziej pasuje mi ogórek czy pomidor, w każdym razie brukselka sama w sobie super :)
skład kotletów: mięso mielone, dwa jajka, podsmażona cebulka, sól, pieprz, czosnek, przyprawa gyros lub inna - bez żadnych dziwnych wypełniaczy i bułki tartej

wieczorem standardowo jak jakimś cudem zgłodnieję, to podbiję węgle marchewką ;) + 200g dzieli mnie od 14 kilograma! :)

poniedziałek, 19 listopada 2012

hmm...

śniadanie: sadzone, ogórek kiszony

2 śniadanie/?: sadzone, kiełbasa, ogórek (dobrze wiem że nie powinnam kupować tej wędliny... bo przetworzona i w ogóle... fakt faktem to chyba jedyna jaką w ogóle kupuję, więc odpuszczę sobie zamartwianie się)

obiad: boczek, warzywa


wieczorem podjem pewnie jakąś marchewkę czy ogórka
i w sumie mało dzisiaj ćwiczyłam, powinnam się w tym poprawić :)

niedziela, 18 listopada 2012

takie tam

w ten weekend nie miałam czasu na kompa, czy gotowanie, nawet na zrobienie zdjęć temu szybkiemu jedzeniu... cały praktycznie przesiedziałam u siostry i jestem jakoś okropnie wymęczona

wróciłam po około 18 i zabrałam się za sprzątanie, zaraz lecę wstawiać kolejne pranie, a później trochę ćwiczeń siłowych na ręce

wczorajsze i dzisiejsze śniadanie: nie padnijcie na zawał: boczuś z pomidorem
na obiad były dziś dwa duże jajka sadzone z ogórkiem kiszonym, kawa z mlekiem, a teraz podjadam marchewkę :)

piątek, 16 listopada 2012

same dobre rzeczy

wczorajsza kolacja: zjadłam może połowę ;) strasznie dużo przy nim roboty i trzeba uważać bo można sobie zrobić krzywdę, ale kupiłam wczoraj jeszcze 2 w netto były tylko po 2zł!

dzisiejsze śniadanie: wczoraj oprócz karkówki upiekłam trochę szynki, tę szynkę sobie odgrzałam + ogórek, pomidor = 380kcal

obiadokolacja:  chyba moje ulubione połączenie! brokuły z masłem ;D cała ta góra jedzenia miała zaledwie 300kcal! a węgli około 20g - cudo / w międzyczasie wypiłam jeszcze kawę z mlekiem 


wieczorem idę do siostry naprawić jej komputer, bo ma okropnego wirusa blokującego jej wszystko, postaram się go pozbyć i przy okazji przeinstalować system, zajmie to trochę - jak zgłodnieję to wypiję kawę z mlekiem lub zjem marchewek (prawdopodobnie to i to ;)) kalorii wyszło dzisiaj strasznie mało, jak nie na mnie :D

czwartek, 15 listopada 2012

niedobre śniadanie: czekoladowy omlet, którego i tak zjadłam tylko gryza :(  a pachniał tak niesamowicie!

obiad: pieczona karkówka, 2 małe pomidory (wyszły z tego 2 posiłki)

na kolację pewnie będę podjadać warzywa, może jajko...

poza tym dobrze jest, nie daję się ani bananom ani słodyczom :)
ech listopad!

środa, 14 listopada 2012

świniak

miłe zaskoczenie, waga spadła o pół kilograma, więc łącznie spadło 13 :)

poza tym kompletnie zapomniałam że mam matę do tańca!! wczoraj kilka godzin szukałam, ściągałam i przebierałam w piosenkach, a dziś walczyłam ze sterownikami ale udało się :D przetańczyłam około godziny, strasznie się zmachałam i spociłam ale fajnie było, teraz będę jej częściej używać :)

śniadanie: jak zazwyczaj jajka, tym razem z majonezem
obiad: pieczona świnka (wyszła niesamowicie dobra :D), pomidor, ogórek

Dopisek 18:43
mój chłop je właśnie naszą ulubioną czekoladę z karmelem i orzechami... okropniak, idę do innego pokoju

wtorek, 13 listopada 2012

za bardzo się spinam tą dietą, zdecydowanie powinnam się zabrać za jakieś ciekawe rzeczy a nie poświęcać jej tyle swojego czasu i uwagi, bo to się źle skończy, frustracja będzie narastać gdy mi coś nie będzie pasowało, aż rzucę to wszystko... więc muszę zmienić swoje nastawienie, żeby był to bardziej przyjemny proces, niż przymuszanie się i obowiązek...  na pewno się uda :)

śniadanie: duże podwójne jajko, ogórek, kawa ze śmietanką

Dopisek; 17:46
posiłek 2: podwójne sadzone + pomidor

po 16 zjadłam podwójne sadzone z majonezem... same jajka dzisiaj, ale mam ochotę na mięso - więc jutro :) 

poniedziałek, 12 listopada 2012

obiad na śniadanie

nigdy nie robiło mi różnicy czy zjem coś obiadowego na śniadanie, a śniadaniowego na obiad... np. płatki/musli z mlekiem mogłabym jeść na okrągło...

śniadanie: pieczone udka kurczaka (tak naprawdę zjadłam tylko 3, mimo iż na zdjęciu jest ich więcej), to prawdopodobnie będzie również mój obiad ;)

weszłam dzisiaj na wagę, przez ostatni tydzień spadło 600g, lepsze to niż nic! ale to leci tak wolno... naprawdę będę się starała, żeby do końca listopada nie zawalić i żeby spadły te 3kg

poza tym kupię jednak glukozaminę, sprawdzę czy pomoże na stawy...  bo mięsnych galaretek już nie mam ochoty jeść, a owocowych nie mogę znaleźć bez cukru

i mam okropną ochotę na warzywa, marchewkę, ogórka, pomidory... cokolwiek, więc czekają mnie dzisiaj zakupy :)

Dopisek; 16:30
mam wrażenie, że dzisiaj nic - tylko jem... właśnie podjadam marchewkę bo ogórka już zjadłam
kalorii ~ 1600, węgli 25g  i tak za mną strasznie banany chodzą... masakra... 


niedziela, 11 listopada 2012

co tam dziwnego jem

wczoraj był siódmy dzień bez kawy, a ja ją wypiłam, mam marne tłumaczenie, siostra jak wpadła to mówiła że w coffee heaven mają do dzisiaj promocję 80%, no po prostu musiałam skorzystać i zamiast zapłacić prawie 12zł, wyszło 2,30 :D, akcja miała na celu ograniczenie mleka przez co laktozy i wyszło nieźle :)

i jedzonko, zazwyczaj nie robię takich rzeczy, ale dziś - czemu nie
zaznaczam że tłuste ale nie o to chodzi! jedyne co się liczy to mało węgli :)

śniadanie: sadzone z serem (jedyne 150kcal ;))

obiad: (mięso mielone + 2 jajka + przyprawy) sos pomidorowy, szynka, cebula, ser (dodałabym więcej warzyw, ale nic nie miałam i wszystko dzisiaj pozamykane u mnie)



kolacja pewnie będzie około 17 (jajko)  i wątpię żeby to wszystko wyszło mnie 1500kcal 

sobota, 10 listopada 2012

obiad poza domem

wracając do domu z obiadu u teściowej, myślałam że to była istna katastrofa... przeżyłabym resztę gdyby nie ta ogórkowa z górą ziemniaków... jeden plus uniknęłam ziemniaków w drugim daniu i sernika...ale cały obiad wynosił chyba z 1000kcal... masakra ja wiem, śniadanie 200, więc jeszcze jak zgłodnieję, w co wątpię, to wpadnie jeszcze jajko...

zwykle po obiadach u niej kompletnie zawalam dietę...  bo mimo iż przyjmuje do wiadomości fakt odchudzania... to za chwilę powie "masz, poczęstuj się, spróbuj jakie dobre ciasto upiekłam" - najgorsze

dziś obyło się bez wciskania,
z ruchu: trochę ćwiczeń na nogi i szybki spacer z psem (1h)

jestem trochę zła, bo jak mój organizm ma przestawić się na spalanie tłuszczu jak mu ciągle węgli dorzucam

dooobra świat się nie zawalił...
czekam na siostrę bo wpadnie za chwilę, a później może uda mi się zmusić do angielskiego


piątek, 9 listopada 2012

jutro czeka mnie obiad u 'teściowej' nie mam pojęcia czego mogę się tam spodziewać... mam nadzieję, że nie będzie tak źle... i już widzę jej zdziwioną minę jak odmawiam kawy ;D

dziś zjadłam dwie porcje gulaszu i to na razie tyle, na kolacje pewnie wpadnie coś mięsnego, trochę poćwiczyłam, godzinę spacerowałam i ostatnio myślę o rowerze... brakuje mi spinningu

zdecydowanie przydałaby się praca, żeby były na to pieniądze...




czwartek, 8 listopada 2012

gulasz

jakiś ciężki dzień dzisiaj, znowu boli mnie głowa i nadwyrężyłam kolano, więc ten wieczór mam zamiar spędzić w łóżku, oglądając film/serial...

nagotowałam cały gar gulaszu wieprzowego, nie potrafię gotować dla jednej/dwóch osób, ja zawsze muszę zrobić jedzenia dla 10 więc będę jadła ten gulasz przez najbliższy tydzień ;) z węglowodanów dodałam: paprykę czerwoną, dużo cebuli, brukselkę i brokuły które niestety straciły kolor...

poza tym, kalorii było dziś jak na mnie mało + sporo ruchu

zastanawiam się czy nie kupić glukozaminy, mojemu tacie pomaga, ale nie wiem czy jest to efekt tego suplementu czy placebo, bo doczytałam się w internecie, że spożywana, nie przynosi żadnych efektów... więc może ktoś z Was zażywał? ciężko mi podjąć jakąś decyzję...

środa, 7 listopada 2012

dwa

rano miałam wspaniały humor, po większej ilości mocnej zielonej herbaty jest mi dziwnie wesoło, dodatkowo od wczoraj mam ogromną ochotę na filmy z moim ulubionym aktorem i seria Die Hard skutecznie utrzymała dobry nastrój, szczególnie gdy pogoda jest idealna do siedzenia w domu...

<3

w diecie nudno, zjadłam dwie porcje łopatki wieprzowej którą wczoraj upiekłam, a przez resztę dnia pewnie będą jajka bo nic innego nie mam w lodówce, też dobrze... zdjęcie ostatniego śniadania bo nowych niestety nie robiłam

poćwiczyłam trochę w domu, a spacer z psem trwał tylko pół godziny bo lało... 

i nowa płyta Hey wyszła! lecę słuchać :)