poniedziałek, 31 grudnia 2012

podsumowanie grudnia

szczerze, jak w połowie miesiąca waga stała jak zaklęta, a zbliżały się święta, to ja spisałam grudzień na straty...

dodatkowo jak po świątecznym tygodniu zobaczyłam +3kg to się przeraziłam i dawno nie byłam tak zmotywowana do odchudzania :) ale to było fizycznie niemożliwe żeby to był sam tłuszcz bo nie jadłam aż tylu kalorii + okres...

koniec końców spadło już wszystko a nawet więcej! i z radością żegnam siedemnasty kilogram ;D


wrzesień: 7,3kg 
październik: 4kg 
listopad: 3,9kg 
grudzień: 2,2kg 
łącznie: -17,4kg


w styczniu planuję się starać tak samo mocno jak przez ostatnie dni :) i schudnąć więcej niż 2kg! sylwester szykuje się bardzo miły, a poza dietę wyjdę jedynie alkoholem/sokiem i przy okazji zredukuję tłuszcz skoro węgli trochę będzie :)

mogę jeszcze powiedzieć, że dostałam pierwszą w życiu hejterską wiadomość, ostatnio zastanawiałam kiedy taka nadejdzie bo w końcu dieta jest raczej wysoko-tłuszczowa, średnio-białkowa i nisko-węglowodanowa, a przy jednocześnie szeroko panującej tłuszczofobii, jedzenie karkówki, golonki i boczku na zmianę z jajkami i warzywami rodzi pewnie myśli, że to niezdrowe, głupie i bez sensu, dobrze pamiętam swoje pierwsze reakcje ;D ale serio, wystarczy zagłębić się w temat :), poza tym to mój wybór, z którym jest mi bardzo dobrze i mojemu organizmowi najwidoczniej również bo samopoczucie mam świetne, wyniki krwi w normie i niższe ciśnienie :)

co do ćwiczeń - to pewnie że ćwiczę w domu i nie odkładam ich aż do zakupu karnetu :D tak naprawdę to mi jedynie chodzi o jazdę na rowerze, której po prostu mi brakuje :)

z postanowień noworocznych - mam jedno - żeby trzymać się tak dobrze jak przez ostatnie miesiące, a naprawdę głęboko wierzę w mój sukces i jestem po prostu przekonana że on nastąpi :) koniec ciągłego odchudzania, zawalania i przybierania na wadze, po prostu koniec.

przy okazji, życzę Wam świetnej zabawy, braku kaca i Szczęśliwego Nowego Roku :D



piątek, 28 grudnia 2012

powrót do diety

słabe ze mnie ogniwo i przedwczoraj zjadłam kawałek sernika, więc przesunę tydzień bez słodyczy dzień dalej :) jeszcze się kręcę w pobliżu ciastek owsianych ale ich nie jem :D

spadły mi 2kg wody i został mi jeszcze cały kilogram tłuszczu, który przybrałam przez ostatni tydzień

o dziwo łatwo się wraca do diety nisko-węglowodanowej, jem jajka których mi brakowało i wędliny które zostały po świętach, pomaga również duża ilość zielonej herbaty i kawa z mlekiem :)

niektóre z rzeczy zjedzone przez ostatnie dwa dni:
jajko sadzone, kiełbasa, pomidor
(fried egg, sausage, tomato)

marchewki
(carrots)

jajka sadzone (były tam dwa ;))
(fried eggs)

gruszki
(pears)

karkówka, pomidor
(pork neck, tomato)

zastanawiam się też nad karnetem na siłownię, ale wcześniej muszę kupić ze dwie pary spodni dresowych i buty, więc odwleka się to wszystko w dalszą przyszłość, może się uda :)

wtorek, 25 grudnia 2012

jak tam święta?

żyję i mam się dobrze ;) niepotrzebnie poluzowałam sobie z dietą aż tydzień przed świętami, koniec końców diety nie było bo jadłam sporo mandarynek, pomarańczy i innych, ale żadnych słodyczy nie było do niedzieli, gdzie upiekłam fantastyczne ciastka owsiane, a później mnóstwo jedzenia na dwóch wigiliach i dzisiaj u teściowej...  plusem jest to że ćwiczyłam, przynajmniej ;)

jutro posiedzę ze swoimi rodzicami ale już postaram się wprowadzić mini dietę :)

zaczynam również tydzień bez słodyczy, jestem optymistycznie nastawiona mimo góry ciastek, czekolady i 5 rodzajów ciast w lodówce :D (komu ja to wcisnę?) ale serio mam wrażenie, że te dwa dni jedzenia wystarczą mi na długo!



ogólnie święta spędzam bardzo miło, lubię takie rodzinne posiedzenia i dobre jedzenie, teraz jedynie muszę się postarać zrzucić to co przybrałam i dalej ;)


przy okazji trwających świąt, życzę Wam mnóstwo zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń! :*

poniedziałek, 17 grudnia 2012

ja już świętami żyję od tygodnia i nie mam specjalnie głowy do trzymania się ściśle diety

w niedzielę obiad u teściów, a wczoraj kleiłam uszka z mamą i siostrą i zjadłam 4 :) waga stoi jak zaklęta, ale też nie ma co się dziwić, że obecny limit kaloryczny przestaje działać skoro schudłam już tych 16kg i zapotrzebowanie zapewne również spadło, ale nie szkodzi :)

jedyne czego się trzyma, to żeby kompletnie nie zawalić, a przez ostatnie dwa dni tak okropnie z sobą walczę, ale daję radę - najlepiej jak uda mi się czymś zająć - wczoraj przez godzinę sprawdzałam co mam za filmy na dysku i wyrzucałam te których i nie oglądam i nie mam zamiaru oglądać - zwolniłam 150GB miejsca

ostatnio również nie mogłam sobie poprawić nastroju, ostatecznym wyjściem była głośna muzyka i ćwiczenia fizyczne, które naprawdę pomogły :) a teraz mam straszne zakwasy na brzuchu ;)

dodatkowo od trzech dni nie jadłam jajek i mam na nie ochotę ;) nic nie gotuję, jem same pierdoły jak kefir, śmietankę, orzechy, rosół + to co u mamy czy teściowej- nie ma co zdjęć robić

grudzień już trochę spisałam na straty i świadomie sobie odpuszczam, ale nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia, dobrze wiem jak będzie w styczniu, tam już nie będzie mnie miało co rozpraszać i nie będzie zmiłuj się :D

piątek, 14 grudnia 2012

:)

osiągnęłam swój zimowy cel jakim było zmieszczenie się ze swetrem w zimowy płaszcz, który w tamtym roku musiał wisieć w szafie, płaszcz bardzo lubię, dlatego niezmiernie się cieszę... i jest więcej takich miłych rzeczy, elastyczne jeansy które nosiłam opięte na maxa są luźne na udach! iii wczoraj spotkałam koleżankę, która powiedziała mi że schudłam! :D

taaa... miłe rzeczy a dzisiaj dała ciała i to na czym... na mandarynkach ;) kalorycznie mieszczę się w limit aaaaale węglami zdecydowanie nie... mam jedynie nadzieję, że jak już się ich najadłam to mnie do nich nie będzie ciągnąć ;)

 nóżki kurczaka w przyprawach
(chicken legs in spices)


dziś było pół kubka kefiru, filiżanka kawy z mlekiem, góra kurczaka i kilka mandarynek... jeszcze wypiję szklankę rosołu, który wstawiłam rano i tak dochodzi przez cały dzień :)

poza tym nie mogę się doczekać świąt :D
http://weatheradvance.com/2012/08/27/2013-farmers-almanac-winter-outlook/

środa, 12 grudnia 2012

dziwne połączenia smakowe

czerwona papryka, awokado
(red pepper, avocado)

jajka sadzone z serem
(fried eggs with cheese)

jak na moje oko dziwne połączenia smakowe, ale ujdą :) przeglądam Wasze blogi i powiem Wam, że niezmiernie mocno motywujecie do ćwiczeń, z czego bardzo się cieszę ;) w porównaniu do R, który jak wrócił dziś wieczorem to jedyne o czym myślał to kebab, kfc lub pizza i jeszcze mnie zołza namawiał, ale ja się nie daję ;) 

no... i ćwiczyć idę :D

wtorek, 11 grudnia 2012

takie tam

tak wygląda grzybek kefirowy z bliska, ale będę musiała wciskać trochę kefiru R, bo niestety, mimo iż mikroby zżerają część laktozy, to taki kefir nadal potrafi mieć jej sporo
grzybek Tybetański
(Tibetan mushrooms)

karkówka, pomidor, sałata
(pork neck, tomato, lettuce) 

jajecznica z boczkiem i cebulką, pomidor
(scrambled eggs with bacon and onion, tomato)



co do ćwiczeń z Jillian (30 day shred) które możecie zobaczyć (tutaj), nie są dla mnie bo za bardzo nadwyrężają mi kolano, a najbardziej chyba zbyt częstą zmianą pozycji ze stojącej na leżącą i odwrotnie, po 20 minutach nie mogłam wstać ;o ale niektóre ćwiczenia były naprawdę fajne i wykorzystam je przy komponowaniu jakichś własnych zestawów, w każdym razie ochota na słodycze przeszła ;))

poza tym od naprawdę bardzo dawna nie było w moim mieście tyle śniegu! jestem pod wrażeniem!!

poniedziałek, 10 grudnia 2012

jajka sadzone
(fried eggs)

karkówka, ogórek kiszony, sałata, czerwona papryka
(pork neck, pickle, lettuce, red bell pepper)



mam dzisiaj straszną ochotę na słodkie, naprawdę masakra jakaś dodatkowo jest mi trochę smutno - idę zrobić pierwszy trening z jillian bo tak to będę siedzieć i marudzić, obym dała radę :)

niedziela, 9 grudnia 2012

Jajecznica

ostatnio strasznie nudno jem i nic konkretnego, bardziej "podjadam", to migdały, to ser, to wiórki kokosowe i warzywa...na śniadanie standardowo jajka
jajecznica ze szczypiorkiem 
(scrambled eggs with chives)

próbowałam kefiru i powiem Wam że kefir jak kefir i szału nie ma ;)  poza tym ściągnęłam ćwiczenia z Jillian Michaels ale  muszę znaleźć jakiś instruktaż, jak długo się wykonuje poszczególne stopnie itp...

ogólnie trzymam się diety, nie przesadzam z białkiem i jest dobrze :)

sobota, 8 grudnia 2012

Grzybek Tybetański (Kefirowy)

jest to tak naprawdę zespół symbiotycznych mikroorganizmów, prowadzących fermentację mleka z którego powstaje kefir, wspominam o tym ponieważ jakiś czas temu moja mama zaczęła hodowlę tych mikroorganizmów, a dziś sprezentowała mi zestaw do hodowli... no więc zobaczymy :)

na jednej ze stron znalazłam takie o to właściwości lecznicze:

-reguluje przemianę materii, zapobiega zaparciom
-obniża poziom złego cholesterolu
-wspomaga leczenie serca
-wytwarza naturalne antybiotyki, leczy stany zapalne
-hamuje wzrost komórek rakowych
-leczy choroby przewodu pokarmowego, wrzody żołądka i dwunastnicy
-łagodzi skutki stresu, eliminuje zmęczenie, wyczerpanie
-zwiększa libido
-opóźnia proces starzenia się komórek
-pomaga walczyć z bezsennością
-zewnętrznie: pomaga na oparzenia słoneczne
-dostarcza wielu witamin
(źródło)


Jak sporządzić kefir z ziaren grzybka tybetańskiego



kefiru spróbuję dopiero jutro wieczorem, ale żebym mogła powiedzieć coś więcej, musi minąć kilka dni ;)

a tak poza grzybkiem to niepotrzebnie się martwiłam zastojem wagi, najwidoczniej była to woda zatrzymana podczas okresu i już wszystko zleciało i waga spadła! jest dobrze ;)

piątek, 7 grudnia 2012

niestety marudnie


karkówka z cebulką, ogórek, pomidor
(pork neck with onion, cucumber, tomato)

trochę boli mnie głowa i nie mam ochoty na nic poza leżeniem, dodatkowo waga od ponad tygodnia stoi w miejscu iiii strasznie szybko robię się głodna... obiad mój miał 600kcal a po 3h znowu brzuch dawał o sobie znać! ech nie wiem co robić... czy przeczekanie wystarczy, czy w diecie coś zmienić, no po prostu nie wiem

dopisek:
po zastanowieniu, nie mam co jęczeć tylko spinać dupę, poćwiczyć, dorzucić warzyw i się nie poddawać zastojowi

czwartek, 6 grudnia 2012

Deserowo + obiad

z racji tego, że otworzyłam ostatnio kubek śmietanki, to muszę ją teraz zużyć i powstały dwa desery chociaż wcale nie słodkie :)

wygląda smacznie ale muszę powiedzieć, że wyszło niedobre i już nigdy nie dodam tak gorzkiej czekolady do czegokolwiek, jedynie zjem samą ;0 / "deser" z wczoraj

bita śmietana (70g), czekolada 90% kakao (10g), migdały (10g)
(whipped cream, chocolate 90% cocoa, almonds)

a reszta z dzisiaj ;)
bita śmietana (60g) z malinami (100g)
(whipped cream with raspberries)

karkówka z cebulą, pomidor, czerwona papryka, rzodkiew, ogórek
(pork with onion, tomato, red pepper, radish, cucumber)

poza tym trochę śniegu spadło, od razu wszystko lepiej wygląda :) ale oprócz wychodzenia z psem na żadne ćwiczenia nie mam ochoty, może uda mi się zmobilizować i ręce poćwiczyć dzisiaj :)  miłego dnia!

środa, 5 grudnia 2012

szpinakowe odkrycie

wczoraj znowu jadłam jajka, a wieczorem spotkanie u znajomych i nieśmiertelny tekst po którym trochę zawaliłam "ale ja to ciasto upiekłam specjalnie z myślą o was", w każdym razie, żyje się dalej i po prostu muszę się trzymać diety, tyle.

co do szpinakowego odkrycia to przeszłam samą siebie, z własnej nieprzymuszonej woli kupiłam opakowanie mrożonego szpinaku, gdzie zwykle on kojarzy mi się z kopenhaską i przeprawą przez mękę...

szpinak, czosnek, masło, śmietanka, sól, pieprz
(spinach, garlic, butter, cream, salt, pepper)


a prawda jest taka, że wystarczyło go doprawić! wydaje mi się, że trzeba dodać więcej śmietanki i byłby idealny do makaronu i na pewno zrobię taką wersję w przyszłości... a zawsze kręciłam nosem jak ktoś mi mówił, że mrożony szpinak może być smaczny :D więc jestem pod wrażeniem bo wyszedł naprawdę dobry!

poza tym dzisiaj chyba nie wrzucę zdjęć, bo planuję same sadzone jeść, kasa jeszcze nie wpłynęła więc dużego wyboru nie mam ;) a gdyby kogoś ciekawiło czy mi się jeszcze jajka nie znudziły to powiem, że nie i nawet zjadam je bez potrzeby dodawania majonezu itp, więc super ;)

poniedziałek, 3 grudnia 2012


jajka sadzone, żółta papryka (>200kcal)
(fried eggs, yellow pepper)

awokado, pomidor, ser żółty  (~400kcal)
(avocado, tomato, cheese)

smażone kotlety schabowe, pomidor, ogórek, rzodkiewka (~350kcal)
(fried pork chops, tomato, cucumber, radish)

oprócz tego zjadłam trochę wiórek kokosowych i prawdopodobnie zjem jeszcze coś wieczorem

z aktywności fizycznej: ćwiczenia na nogi + 2h spaceru z psem, bo była śliczna pogoda :) 

niedziela, 2 grudnia 2012

dzień 95 ;o

śniadanie:
jajka sadzone, ogórek
(fried eggs, cucumber)

beznadziejny humor dzisiaj miałam, przez który długo myślałam o całej tonie cukru w postaci lodów, czekolady czy ciasta... ale doskonale wiem, że jak poprawi mi ona humor to tylko na chwilę...

zjadłam więc coś co polubiłam:

brukselka (180g) z boczkiem (20g) ~200kcal
(brussels sprouts with bacon)

+ mocna zielona herbata i ostatni odcinek The Big Bang Theory, bardzo skutecznie go poprawił :)

zjadłam jeszcze: trochę brukselki na maśle, mięsko z 2 udek gotowanego kurczaka (podsmażyłam na maśle) + pomidor  =  wszystkiego nawet nie wyszło 1000kcal i mało tłuszczu więc na wieczór planuję wiórki kokosowe ze śmietanką 30%  (co za dieta ;D)

dodatkowo dzisiaj sporo łaziłam i "biegałam" z psem, ogólnie jest dobrze ;)

sobota, 1 grudnia 2012

brak pomysłów na małe akcje

dzisiaj niestety bez zdjęć
do południa piłam rosół, głowa bolała mnie "na chorobę" więc jeszcze pospałam godzinę, a później wybrałam się z R. do 'teściów' na obiad, który tak naprawdę był smaczny, ale nie było w nim nawet jednej rzeczy która nie spowodowałaby wyrzutu insuliny, a właśnie tego staram się uniknąć... czyli totalna klapa

na kolacje pewnie zjem jajko sadzone o indeksie glikemicznym równym cudne 0


dodatkowo nie mam pomysłów na jakieś grudniowe wyzwania
-powinnam na pewno jakoś lepiej rozplanowywać posiłki bo ostatnio trochę za dużo jem

bo z innymi rzeczami w sumie nie mam problemów, podoba mi się to że cukier jest unormowany i nie mam ochoty na słodkie... bardziej na jakieś konkrety jak np. wątróbka z cebulką ;o i więcej jakiegoś takiego bulionu warzywno-mięsnego... nawet kawa przestaje mi smakować...

hmm... jak coś wymyślę to wrzucę :)

zamiast zdjęć jedzenia trochę miłych męskich widoków ;D


piątek, 30 listopada 2012

przez cały wczorajszy wieczór i sporą część dzisiejszego dnia byłam bardzo pochłonięta czytaniem, nie przepadam jak mi wówczas coś przeszkadza... rano siedzę w najlepsze i mój brzuch zaczyna: "roooarrr!! daj jeść!" 
śniadanie: (na oko 400kcal)
jajka sadzone, skwarki, pomidor
(fried eggs, pork greaves, tomato)

myślałam, że będzie spokój na jakiś czas, zleciały ledwo 3h i znowu "roooaRR!", nawet herbata go nie zagłuszyła - więc dosadziłam czymś tłustszym, (ale wyszło też około 400kcal)
boczek, pomidor
(bacon, tomato)

później miałam już święty spokój i mogłam czytać do woli :) poza tym od wczoraj łazi za mną rosół, taki prawdziwy, aromatyczny, z kurki i warzyw - po prostu najlepszy, więc dzisiaj staram się dorównać mojej mamie - a spróbuję co mi wyszło dopiero za godzinę ;)

rosół z kury
(chicken broth)


jeszcze zjadłam sadzone z ogórkiem kiszonym...dziś coś bardzo mało warzyw, na kolację dorzucę ich więcej :)

 jeśli ktoś zastanawia się dlaczego jest tak tłusto? to tak ma właśnie być, skoro ograniczam węglowodany to energię muszę pozyskiwać z innego źródła - którym w tej diecie jest tłuszcz

czwartek, 29 listopada 2012

podsumowanie 3 miesięcy odchudzania

muszę powiedzieć, że dogoniłam swój pierwszy rekord w długości odchudzania - 3 miesiące - dłużej nigdy się nie odchudzałam, już kiedyś pisałam, moje diety po tamtym rekordzie zawsze kończyły się na 3-5 tygodniu, więc to tym bardziej duży sukces, z którego jestem zadowolona :)

dietę zaczęłam 29 sierpnia 2012 r. po około tygodniu czy dwóch z limitu 1500kcal, zmieniłam ją na niskowęglowodanową gdzie tak naprawdę ciężko kalorycznością dobić do 2000

we wrześniu schudłam: 7,3kg
w październiku: 4kg
w listopadzie: 3,9kg
łącznie: 15,2kg

dodatkowo ostatnio robiłam sobie badanie krwi (morfologia) i wszystko jest dobrze, jedynie hematokryt (stosunek wszystkich elementów morfotycznych krwi do całej objętości) miałam 0,1% poniżej normy, więc tak naprawdę krzywda mi się nie dzieje i jak już odpisałam na jeden komentarz, w drugiej połowie grudnia planuję zrobić dodatkowo lipidogram...

a co do dzisiejszego jedzenia
śniadanie: udko kurczaka, awokado, ogórek, pomidor (zdjęcie brzydkie wyszło więc nie wrzucam ;o)
obiad: nigdy nie wiem jak przetłumaczyć 'kotlety mielone' na angielski
kotlety mielone (mięso mielone, jajko, cebula, przyprawy), ogórek, papryka, pomidor
(hamburgers (ground meat, egg, onion, spices), cucumber, pepper, tomato)

kaloryczność obu dań jest w granicach 1000kcal, jeszcze czeka mnie kolacja... do tej pory zjadłam około 50g białka, przynajmniej tak mi pokazał kalkulator (zapotrzebowanie na białko można wyliczyć: od 0,8 do 1,0g na kilogram masy ciała) lub więcej, w zależności od wagi, wzrostu, wieku, aktywności fizycznej...

środa, 28 listopada 2012

fotomenu - same pyszności!

dzisiaj przez cały dzień praktycznie siedziałam w domu i zjadłam sporo, wbrew pozorom niskokalorycznych (dla mnie) posiłków, ale jakich dobrych :D jakby kogoś ciekawiło to zamieszczam ich kaloryczność

śniadanie: 300kcal
jajko sadzone, majonez, słodka papryka
(fried egg, mayonnaise, sweet pepper)

posiłek 2: został mi ostatni mały kawałek golonki / 350kcal
golonka, ogórek, pomidor, żółta papryka
(pork knuckle, cucumber, tomato, yellow pepper)

posiłek 3: to cudo robiłam pierwszy raz w życiu i nie spodziewałam się, że będzie takie dobre! 250kcal
brukselka z boczkiem
(brussels sprouts with bacon)

podjadłam jeszcze kawałek żółtego sera oraz wypiłam kawę z mlekiem, ale jeszcze pewnie otworzę sobie kokosa lub zjem inną dobroć ;) naprawdę, jedzenie takich rzeczy sprawia mi tyle radości, że aż jestem w szoku! :D
z ćwiczeń standardowo przysiady/squaty i spacery z psem, więc nie szalałam
jutro z wielką przyjemnością zrobię podsumowanie trzech miesięcy odchudzania :)

wtorek, 27 listopada 2012

na śniadanie wypiłam (pożal się boże), kawę z mlekiem ;)
a to śniadanie które zrobiłam dla R.
jajka sadzone, boczek, pomidor 
(fried eggs, bacon, tomato)

wczesny obiad:
golonka, brukselka, żółta papryka
(pork knuckle, brussels sprouts, yellow pepper)

2h po obiedzie zjadłam talerz surówki z kapusty, co do kolacji to nie mam pomysłów ;o poza tym odnośnie przysiadowego wyzwania - zmieniam je na własne serie (mniej przysiadów ale długo je trzymam) i będę robiła je codziennie, bo właśnie ta codzienność jest dla mnie wyzwaniem... i mam sporo energii więc poćwiczę dziś ręce/ramiona z tym cudem (moje waży 5kg)


poniedziałek, 26 listopada 2012

będąc wczoraj u rodziców, siostra zaproponowała mi pójście do krwiodawstwa oddać krew i ja bardzo chętnie się zgodziłam, ale mogłam poczekać z jeden dzień i zdecydowanie zjeść więcej... bo historia powtórzyła się z poprzednią, wyniki były tak naprawdę minimalnie za niskie... w każdym razie może pójdę za miesiąc - jedyny plus jest taki, że miałam zrobione pełne badanie krwi, za darmo i od ręki

później jechałam na drugą część miasta odebrać dyplom, ale że zapomniałam książeczki zdrowia wróciłam się do domu, okropnie głodna i zmarznięta...

...zjadłam sadzone z surówką:

na śniadanie wypiłam dwa łyki śmietanki, trochę migdałów + migdały na mieście
na obiad: kawałek golonki + brukselka
dodatkowo witaminy rozpuszczalne / nie mam pojęcia ile to wszystko ma kalorii... a zresztą nic poza dietę nie wyszło...

niedziela, 25 listopada 2012

miła i niby leniwa niedziela

wstałam o 7:30, sporo się dziś też nasprzątałam, mimo brzydkiej pogody mam całkiem udany dzień :) jedynie ból kolana utrudnia mi życie i robienie squatów...

śniadanie: sadzone, pomidor, można się też paru skwarek dopatrzyć ;)

2 posiłek: uwielbiam surówkę z białej kapusty!!! a ta wyszła mi nieziemsko dobra, mimo beznadziejnego oleju który powinnam wyrzucić a nie trzymać i kupić w końcu oliwę z oliwek i olej lniany... ale i tak dobra jest :D (kapusta, marchew, sól, koperek, ocet jabłkowy, olej)

obiad: sadzone, boczek, pomidor (dużo smaczniejsza wersja jajka w porównaniu z wczorajszą kolacją)

na kolację pewnie zjem tej surówki :), wczoraj jeszcze dopchnęłam wiórkami kokosowymi, a dziś na wadze 800g mniej! i 200g dzieli mnie od 15kg normalnie cuda się dzieją :D

i kilka internetowych 'ciekawostek':