do południa piłam rosół, głowa bolała mnie "na chorobę" więc jeszcze pospałam godzinę, a później wybrałam się z R. do 'teściów' na obiad, który tak naprawdę był smaczny, ale nie było w nim nawet jednej rzeczy która nie spowodowałaby wyrzutu insuliny, a właśnie tego staram się uniknąć... czyli totalna klapa
na kolacje pewnie zjem jajko sadzone o indeksie glikemicznym równym cudne 0
dodatkowo nie mam pomysłów na jakieś grudniowe wyzwania
-powinnam na pewno jakoś lepiej rozplanowywać posiłki bo ostatnio trochę za dużo jem
bo z innymi rzeczami w sumie nie mam problemów, podoba mi się to że cukier jest unormowany i nie mam ochoty na słodkie... bardziej na jakieś konkrety jak np. wątróbka z cebulką ;o i więcej jakiegoś takiego bulionu warzywno-mięsnego... nawet kawa przestaje mi smakować...
hmm... jak coś wymyślę to wrzucę :)
zamiast zdjęć jedzenia trochę miłych męskich widoków ;D
jeeezu, pierwsze zdjęcie...
OdpowiedzUsuń*.*
Pierwsze zdjęcie naprawdę boskie:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam kochana!
Całuję:**
Pewnie, że damy radę:) O.o pan z 3 zdjęcia no metamorfoza genialna + 100% do atrakcyjności:)
OdpowiedzUsuńo mniaaaam:D i nie mówię o wątróbce ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się;)
ostatni pan- wyprzystojniał ;)
OdpowiedzUsuńtakie rodzinne spotkania zawsze sa katastrofa
OdpowiedzUsuńA ja się trochę boję takich mięśniaków ;). Znaczy popatrzeć można, ale chyba bym nie zagadała :)
OdpowiedzUsuńDasz radę:) jeśli zdrowo jesz i zgodnie z jadłospisem, to może nie warto nic zmieniać? Chudniesz (15kg w 3msce!) , więc w czym problem. Jesli jesz więcej ale w odstępach czasowych,a nie na raz, to problemu nie ma:)
OdpowiedzUsuń*.*